sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 8

- Karol jutro zaczynasz zgrupowanie - zapytałam dla pewności kiedy siedzieliśmy wieczorem na kanapie oglądając telewizję.
- Tak, skarbie ale zgrupowanie przez tydzień jest tutaj w Bełchatowie a potem dopiero lecimy do Francji więc przez ten tydzień w wolnej chwili będę Cię odwiedzał albo ty wpadniesz do hotelu.
- Musze sobie kupić mapę miasta żeby się nie zgubić przy pierwszej lepszej okazji - zaśmiałam się - i poszukać pracy.
- Z tym pierwszym się zgodzę ale z tym drugim możesz się jeszcze wstrzymać, damy sobie radę a z resztą niedługo zaczną się mistrzostwa więc będziesz musiała wziąć urlop żeby mi kibicować - cmoknął mnie w policzek.
- No dobrze ale umówmy się tak, że będę dokładać do wszystkich wydatków, mam trochę oszczędności więc dam radę.
- Ale... Lenka ty nie musisz się do niczego dokładać - protestował.
- Ale ja chcę i nie próbuj mi tego wybić z głowy bo i tak nic tym nie zdziałasz.
- Ale ty jesteś uparta - zaśmiał się całując mnie w czoło.
Następnego dnia rano kiedy się obudziłam Karol jeszcze smacznie spał, postanowiłam go nie budzić i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Kroiłam pomidory kiedy poczułam jak Kłos obejmuje mnie w talii.
- Dzień dobry skarbie - powiedział składając pocałunek na moich ustach.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się - siadaj zaraz będzie śniadanie.
Po chwili oboje z siatkarzem zajadaliśmy się kanapkami popijając herbatę przy stole.
- O której masz się wstawić w hotelu - zapytałam.
- Dopiero o osiemnastej ale Wrona wpadnie po mnie trochę wcześniej i pójdziemy razem - odpowiedział - a teraz idź się ubrać bo zabieram Cię na spacer - puścił mi oczko.
Poszłam do sypialni aby się ubrać i trochę podmalować. Wybrałam strój, uczesałam się  zrobiłam lekki makijaż. Kiedy byłam już gotowa zabrałam torebkę i razem z moim chłopakiem opuściliśmy mieszkanie. Spacerowaliśmy ulicami Bełchatowa trzymając się za ręce i rozmawiając o tym co czeka nas w najbliższych miesiącach. Oczywiście nie mogliśmy pominąć tematu nadchodzących mistrzostw świata i zgrupowania kadry. Karol zdecydował, że skoro i tak już jesteśmy na mieście to na obiad zabiera mnie do ulubionej knajpki bełchatowskich siatkarzy. Zajęliśmy stolik w najdalszym koncie restauracji tak aby móc cieszyć się tylko swoim towarzystwem i uniknąć ciekawskich spojrzeń innych ludzi. Oboje zamówiliśmy risotto i wodę cytrynową a czekając na zamówienie pogrążyliśmy się w rozmowie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś teraz tu ze mną - powiedział środkowy dotykając mojej dłoni.
- Ja też się strasznie cieszę Karol ale mam żal do rodziców za to jak mnie potraktowali - odpowiedziałam a łzy same zakręciły mi się w oczach co nie uszło uwadze chłopaka, który od razu pojawił się obok mnie przytulając mnie do siebie.
- Jeszcze zrozumieją swój błąd, zobaczysz Lenka - delikatnie się uśmiechnął. Po chwili pojawił się także kelner z naszym zamówieniem, otarłam szybko łzy i zajęłam się obiadem. Po wyjściu z knajpki postanowiliśmy wrócić do mieszkania aby jeszcze chwilę móc pobyć razem a także sprawdzić czy mój wielkolud spakował wszystkie potrzebne rzeczy do swojej walizki. Po powrocie do mieszkania Karol jeszcze raz sprawdził czy aby na pewno wszystko spakował a potem usiedliśmy w salonie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo wolałbym teraz zostać tu z Tobą - powiedział siatkarz a ja mocniej sie w niego wtuliłam.
- Ja też bym chciała ale wiem, że to Twoja praca i musisz się wstawić na kadrze.
- Dobrze, że będziemy tutaj na miejscu to przynajmniej będę mógł do Ciebie wpaść w wolnej chwili - pocałował mnie w czoło. Siedzieliśmy tak jeszcze jakąś godzinę a około 17 w mieszkaniu pojawił się Wrona. Pożegnałam się z moim chłopakiem a kiedy obaj opuścili mieszkanie postanowiłam trochę posprzątać. Kiedy skończyłam poszłam wziąć długą kąpiel aby móc się wcześniej położyć i odpocząć. Leżałam w sypialni oglądając telewizję kiedy usłyszałam dzwonek informujący, że dostałam smsa od Karola.
"Już za Tobą tęsknię" przeczytałam a na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech. "Ja za Tobą też" odpisałam a po chwili dostałam kolejną wiadomość "Już Ci nie przeszkadzam Skarbie, śpij dobrze. Pamiętaj, że bardzo Cię kocham :*" odłożyłam telefon na szafkę nocną i udałam się w objęcia Morfeusza.
Kolejne trzy dni minęły bardzo szybko. Karol niestety nie mógł wpaść nawet na chwilę bo trener Antiga zdecydował, że do samych mistrzostw muszą ciężko pracować. W końcu za nic medalu nie dadzą a nasza reprezentacja liczyła na dobry występ a nawet na medal. W niedzielę kiedy się obudziłam na zegarku była godzina 10:48. No to sobie pospałam - pomyślałam. W końcu poprzedniego wieczora do prawie drugiej w nocy rozmawiałam przez skaypa z Emi. Poszłam do łazienki wziąć prysznic a potem ubrałam się i uczesałam. Zmywałam naczynia po śniadaniu kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Kiedy tylko je otworzyłam zostałam porwana w ramiona środkowego, który złożył pocałunek na moich ustach.
- Mówiłeś, że nie dasz rady przyjść - powiedziałam kiedy oderwaliśmy się od siebie.
- Antiga się nad nami zlitował i dostaliśmy całe popołudnie wolnego, nie cieszysz się? - zapytał.
- Pewnie, że się cieszę - powiedziałam wspinając się na palce i łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, który po chwili przerodził się w bardziej zdecydowany i namiętny. Nim się obejrzałam byłam już z powrotem na rękach Karola, który kierował się w stronę sypialni nie odrywając się od moich ust...
Leżałam wtulona w ramiona Kłosa i czułam, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Przy nim czułam się bezpieczna i wiedziałam, że z nim nie muszę się o nic martwić.
- Bardzo Cię kocham - powiedział całując moje ramię.
- Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się.
- Skarbie mam dla Ciebie niespodziankę - rzucił po chwili ciszy a ja posłałam mu pytające spojrzenie - Stephan powiadomił nas dziś, że na zgrupowanie do Francji możemy zabrać ze sobą rodziny i informuję Cię, że 27 wylatujemy.
- Naprawdę?
- Tak Skarbie lecisz ze mną - przytulił mnie mocniej.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę - pocałowałam go w policzek - muszę zadzwonić do Emi, że wpadnę do niej w końcu muszę kupić parę nowych ubrać - powiedziałam na co środkowy się zaśmiał.
- Będziemy mieli trochę czasu dla siebie i poznasz partnerki chłopaków.
- Świetnie! A teraz idę coś przygotować na obiad - oznajmiłam podnosząc się z łóżka i zakładając na siebie leżącą nieopodal koszulkę Karola - przyjdź zaraz do kuchni - pocałowałam chłopaka i wyszłam z pokoju.
Wstawiłam do piekarnika zapiekankę, którą na szczęście przygotowałam już wcześniej i usiadałam na kuchennym parapecie. Wpatrywałam się w okno myśląc o swoim życiu.
*
Ubrałem się w ciuchy i wyszedłem z sypialni. Kiedy byłem już w salonie zobaczyłem jak Lena siedzi na parapecie z głową zwróconą w stronę okna. Widać było, że myśli nad czymś naprawdę ważnym bo nawet mnie nie zauważyła. Oparłem się o futrynę i przyglądałem jej się przez chwilę. W końcu po kilku minutach podszedłem do okna i przytuliłem dziewczynę.
- Przepraszam zamyśliłam się - powiedziała.
- Nic się nie stało, o czym myślałaś - zapytałem.
- O tym, że bardzo Cię kocham i, że miałam cholerne szczęście, że spotkałam Cię tamtego dnia u Emi w butiku - odpowiedziała a ja mimowolnie się uśmiechnąłem i pocałowałem ją w czubek głowy.
- To ja miałem szczęście, że Cię tam spotkałem i, że udało mi się wszystko z Tobą wyjaśnić.
- Oboje mieliśmy szczęście - zaśmiała się zeskakując z parapetu - cholera zapiekanka! - krzyknęła podbiegając w kierunku piekarnika - o na szczęście w porę - powiedziała wyciągając ze środka danie.
Po chwili siedzieliśmy już przy stole zajadając się zapiekanką przygotowaną przez Lenkę. Trzeba jej było przyznać, że do gotowania to ona miała rękę i smak.


Zacznę od tego, że mam coraz mniej czasu na pisanie nowych rozdziałów i niestety nie mogę pozwolić sobie na częstsze dodawanie nowych postów :( Mam nadzieję, że uda mi się może trochę krócej ale dokończyć to opowiadanie tak jak sobie je zaplanowałam na początku...
Czekam na Wasze komentarze :)
Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień Klara!

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 7

Kiedy tylko wsiedliśmy do auta Lenka rozpłakała się na dobre. Nie mogłem patrzeć na to jak cierpi, jak oni mogli ją tak potraktować? - zadawałem sobie pytanie tuląc do siebie moją ślicznotkę. Po kilku chwilach odjechaliśmy w kierunku mieszkania mojej siostry.
- Karol? Co teraz ze mną będzie? - zapytała kiedy trochę się uspokoiła.
- Skarbie dziś zostaniemy w Warszawie u Emi a jutro zabieram Cię do siebie do Bełchatowa - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Nie chcę być dla Ciebie ciężarem, ja nawet nie mam pracy - powiedziała.
- O to się nie martw, damy sobie radę - dotknąłem jej dłoni chcąc dodać otuchy.
- Karol?
- Tak?
- Zawieź mnie do Pawła - poprosiła.
- Jesteś pewna? - zapytałem a Lenka pokiwała głową.
Po kilkunastu minutach zaparkowałem auto pod jednym z apartamentowców w centrum.
- Na pewno chcesz iść sama?
- Tak, muszę to załatwić sama - powiedziała całując mnie w policzek i wysiadając z samochodu.
*
Wjechałam windą na odpowiednie piętro. Stanęłam pod odpowiednimi drzwiami i biorąc głęboki oddech zadzwoniłam dzwonkiem, które po chwili otworzył Paweł.
- Cześć - powiedziałam niepewnie.
- Cześć, wchodź - dłonią wskazał abym weszła do apartamentu, usiedliśmy na kanapie w salonie.
- Przepraszam - zaczęłam po chwili ciszy czując na sobie jego wzrok.
- Lena nie musisz mnie przepraszać - powiedział kompletnie zbijając mnie z tropu. Nie był zły? - Od początku kiedy powiedziałaś mi o spotkaniu z nim po powrocie do Polski widziałem, że nie jest Ci obojętny, a to co było kiedyś między Wami nie minęło. Bałem się tego, że możesz znowu coś do niego poczuć ale nie mam Ci tego za złe, w końcu każdy ma prawo do prawdziwej miłości - zakończył swój monolog, który kompletnie mnie zaskoczył.
- Nie jesteś zły? - zapytałam cicho.
- Na Ciebie nie potrafię się złościć - delikatnie się uśmiechnął. Porozmawiałam jeszcze przez chwilę szczerze z moim byłym narzeczonym, któremu oddałam pierścionek a także opowiedziałam o tym jak potraktowali mnie rodzice.
- Mam nadzieję, że ty też jeszcze znajdziesz tą jedyną - powiedziałam kiedy Paweł odprowadził mnie na parking. Przyznam, że trochę się bałam bo widziałam Karola opartego o swoje auto, który bacznie nas obserwował a po chwili ruszył w naszym kierunku.
- Też mam taką nadzieję a ty pamiętaj, ze zawsze możesz na mnie liczyć - przytulił mnie lekko a zaraz koło nas pojawił się Kłos.
- Pamiętaj, ze Lena to wspaniała dziewczyna - zwrócił się do chłopaka - dbaj o nią i nie pozwól jej skrzywdzić.
- Dziękuję - powiedział siatkarz wyciągając dłoń w kierunku Koseckiego.
- A i nie zapomnijcie o wysłaniu mi zaproszenia na ślub - zaśmiał się przytulając mnie na pożegnanie. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w stronę osiedla, na którym mieszkała Emilka.
- Lena? Karol? Co Wy tu robicie? - zapytała zdziwiona Emilka widząc nas w progu swojego mieszkania.
- Możemy wejść? - zapytał Karol.
- Jasne wchodźcie - odpowiedziała dziewczyna prowadząc nas do salonu. Usiedliśmy we trójkę a po chwili razem z siatkarzem zaczęłam opowiadać o tym co się wydarzyło.
- Lenka nie martw się o nic, pamiętaj, że masz nas - powiedziała Kłosówna przytulając mnie do siebie kiedy na mojej twarzy pojawiły się łzy.
- Siostra możemy u Ciebie zostać na noc a jutro z samego rana ruszymy do Bełchatowa.
- Pewnie, że tak, możecie zostać ile chcecie - uśmiechnęła się.
- Dziękuję - powiedziałam przytulając przyjaciółkę.
Po około 30 minutach zjedliśmy razem kolację a potem siedzieliśmy oglądając telewizję.
- Lenka idź się już połóż, widać, że jesteś zmęczona - powiedział Karol kiedy zasypiałam na jego ramieniu.
- Karol ma rację, powinnaś odpocząć, to był dla Ciebie ciężki dzień - poparła go siostra - chodź przygotuję Wam pokój - udałyśmy się z Emi do pokoju gościnnego. Dziewczyna zmieniła pościel a ja poszłam wziąć prysznic. Kiedy wróciłam wszystko było już gotowe.
- Dziękuję Emi - powiedziałam ze łzami w oczach przytulając dziewczynę.
- Nie masz za co, jesteśmy przyjaciółkami i pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć - oznajmiła a ja rozpłakałam się całkowicie.
- Ja nie wiem jak sobie poradzę - szlochałam siedząc na łóżku.
- Kochacie się z Karolem a to jest teraz najważniejsze, mój braciszek zrobi dla Ciebie wszystko - powiedziała a ja się uśmiechnęłam i położyłam pod kołdrą.
*
- Zasnęła - zakomunikowała moja siostra kiedy wróciła do salonu i zajęła miejsce obok mnie - jak rodzice mogli ją tak potraktować - kręciła głową.
- Ja tez nie potrafię tego zrozumieć ale wiem, że dobrze zrobiłem nie dopuszczając do tego ślubu. Kocham ja i zrobiłbym dla niej wszystko - uśmiechnąłem się na myśl o mojej dziewczynie.
- Wiem Karol i pamiętaj, że życzę Wam szczęścia - przytuliła mnie siostra.
- Mam do Ciebie jeszcze jedną prośbę, mogłabyś od czasu do czasu wpaść do Bełchatowa kiedy będę na zgrupowaniu? Nie chcę by Lena była tam sama - poprosiłem.
- Masz to jak w banku Karolku. Jak nie będę mogła przyjechać do Bełka to zabiorę Lenę tu do siebie - uśmiechnęła się.
- Dziękuję, wiesz, że jesteś moją ulubioną siostrą - zapytałem śmiejąc się.
- Bo jedyną - dźgnęła mnie w żebra.
- Fakt, ale i tak Cię kocham siostrzyczko.
- Ja Ciebie też braciszku - przytuliła mnie.
Jeszcze przez jakąś godzinę rozmawiałem z Emilią a potem poszedłem wziąć prysznic i dołączyłem do Lenki, która już smacznie spała. Położyłem się obok oplatając ją ramieniem a po chwili odpłynąłem do krainy snów.
*
Rankiem kiedy się obudziłam Kłosa nie było już w łóżku. Zarzuciłam na siebie szlafrok a potem wyszłam do kuchni skąd dochodziły mnie głosy.
- Dzień dobry - przywitałam się z Karolem i Emilką.
- Hej Lenka - uśmiechnęła się Kłosówna w moim kierunku a chłopak pocałował mnie w policzek - wyspałaś się - zapytała.
- Za wszystkie czasy - zaśmiałam się.
- No to w takim razie zapraszam na śniadanie a potem ruszamy do Bełchatowa - oznajmił mój chłopak. Zjedliśmy wspólnie posiłek a potem poszłam spiąć włosy i wziąć prysznic. Kiedy skończyłam ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Około godziny 10 pożegnaliśmy się z Emi i ruszyliśmy w drogę do Bełka. Po prawie trzech godzinach siatkarz zaparkował auto na jednym z bełchatowskich osiedli. Karol zabrał pudła z moimi rzeczami a ja zabrałam swoją walizkę a potem wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro.
- Witam w moich skromnych progach - uśmiechnął się szeroko otwierając przede mną drzwi. Kiedy weszłam do środka moim oczom okazał się nie za duży korytarz, który prowadził do salonu i kuchni, które przegrodzone były aneksem kuchennym.
- To ty się rozgość a ja wrócę po resztę rzeczy - zakomunikował i znikł za drzwiami. Mieszkanie Karola może nie należało do największych ale było bardzo przytulne i ładnie urządzone. Z korytarza prowadziły również drzwi do sypialni a także do łazienki i pokoju gościnnego. Nim zdążyłam się obejrzeć wrócił siatkarz z resztą moich pudeł.
- Ja wiem, że może to nie jest to na co zasługujesz i w ogóle nie przypomina domu twoich rodziców ale... - mówił obejmując mnie w talii.
- Jest cudownie - przerwałam mu przytulając się do niego - kocham Cię Karol.
- Ja też Cię kocham Lenka - powiedział łącząc nasze usta w pocałunku - to może zrobimy tak, ja pójdę do supermarketu po jakieś zakupy bo lodówka jest kompletnie pusta a ty rozpakujesz swoje rzeczy - zaproponował kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- To może ja pójdę z Tobą, przynajmniej będę wiedziała gdzie mam iść jak mi czegoś zabraknie - uśmiechnęłam się.
- W takim razie chodźmy - Karol zamknął drzwi na klucz a potem trzymając się za ręce poszliśmy spacerkiem na zakupy. Kupiliśmy wszystkie potrzebne produkty a potem wróciliśmy do mieszkania. Od razu po powrocie wzięłam się za rozpakowywanie swoich ubrań i reszty rzeczy.

Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam i rozdział się Wam podoba? Komentujcie!
Do usłyszenia za tydzień! Klara :)

sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 6

Obudziłam się w nocy wtulona w ramię Kłosa, który spał z uśmiechem na twarzy obejmując mnie rękoma. Delikatnie podniosłam się z łóżka i założyłam na siebie leżącą nieopodal jego koszulkę. Po cichu wyszłam z pokoju i podążyłam na dół. Wyszłam na taras i usiadłam na schodkach wpatrując się w oświetlone przez księżyc morze. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Cieszyłam się, że znowu jestem z Karolem ale też bałam się reakcji rodziców i przede wszystkim Pawła. Wzięłam telefon, na którego ekranie wyświetliło się 46 nieodebranych połączeń. Wcale się nie zdziwiłam w końcu nie było mnie w domu od kilkunastu godzin. Postanowiłam napisać do mamy "Ślubu nie będzie. Przepraszam Was za wszystko, nie martwcie się o mnie". Zebrałam się również na odwagę aby napisać do Pawła "Przepraszam, mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz". Wyłączyłam telefon i odłożyłam go na bok i jeszcze bardziej się rozpłakałam. Po chwili poczułam ręce oplatające mnie od tyłu.
- Nie płacz skarbie wszystko się ułoży - powiedział środkowy całując mnie w głowę a ja mocniej się w niego wtuliłam.
- Tak strasznie się boję - powiedziałam przez łzy.
- Wszystko będzie dobrze, obiecuję - wziął mnie na ręce i pocałował w czoło a potem ruszył z powrotem do domku. Zaniósł mnie do sypialni, położył na łóżku a potem sam ułożył się obok oplatając mnie ramionami.
- Śpij dobrze skarbie - szepnął a ja po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Kiedy rano się obudziłam siatkarza nie było koło mnie. Wyszłam z pokoju i ruszyłam po schodach na dół czując zapach świeżo parzonej kawy. Stanęłam w progu kuchni przyglądając się chłopakowi jak przygotowywuje śniadanie. Teraz wiedziałam, że jestem szczęśliwa i, że dobrze zrobiłam nie wychodząc za Pawła.
- O już wstałaś - uśmiechnął się odwracając się w moją stronę a następnie podszedł i złożył delikatny pocałunek na moich ustach - lepiej się już czujesz - zapytał troskliwie mi się przyglądając. Fakt, wczoraj nie byłam w najlepszym stanie.
- Tak - odpowiedział krótko delikatnie się uśmiechając.
- Chodź przygotowałem śniadanie - pociągnął mnie za rękę tak abym usiadła przy stole - smacznego - powiedział stawiając przede mną talerz jajecznicy.
- Dziękuję ale ja na prawdę nie jestem głodna.
- Lenka musisz jeść bo się rozchorujesz.
- No dobrze ale nie obiecuję, że zjem wszystko - mówię biorąc się za jedzenie - Karol?
- Tak?
- Kiedy wracamy - zapytałam środkowego.
- Kiedy będziesz tylko chciała - przytulił mnie.
- Dziękuję - szepnęłam ze łzami w oczach.
- Skarbie, za co ty mi dziękujesz, to ja powinienem Ci podziękować - pocałował mnie w głowę.
- Gdyby nie ty i to, że walczyłeś o mnie popełniłabym największy błąd mojego życia wychodząc za faceta, którego nie kocham.
- Nie myśl już o tym, wszystko się ułoży, zobaczysz.
Po śniadaniu wybraliśmy się z Karolem na krótkie zakupy. W końcu żadne z nas nie miało ze sobą żadnych potrzebnych rzeczy. Dzięki temu oboje nabyliśmy kilka nowych ubrań. Po zakupach wróciliśmy do domku aby się odświeżyć i przebrać w czyste rzeczy a potem trzymając się za ręce udaliśmy się na plażę. Przez cały dzień wylegiwaliśmy się na piasku. Dopiero około 16 wróciliśmy do naszego tymczasowego domu. Zjedliśmy kolację a potem usiedliśmy na tarasie rozmawiając na temat tego co nas czeka po powrocie do Warszawy. Kłos stwierdził, że teraz już siedzimy w tym oboje i, że nie zostawi mnie samej podczas rozmowy z moimi rodzicami. Kiedy się ściemniło postanowiliśmy wybrać się jeszcze przed snem na spacer po plaży aby zobaczyć zachód słońca. Usiadłam na piasku a siatkarz od razu pojawił się za mną tuląc się do moich pleców. W tej chwili zdałam sobie sprawę, że kocham tylko jego i to się nigdy nie zmieni. Starałam się nie myśleć o tym co by było gdy Kłosik nie przywiózł mnie tutaj ale jedno było pewne gdyby nie to teraz byłabym żoną Pawła, którego tak naprawdę zawsze bardziej traktowałam jak przyjaciela a nie mężczyznę, z którym chcę spędzić życie.
- Karol możemy jutro wrócić do Warszawy? - zapytałam po chwil ciszy.
- Jeśli chcesz, to z samego rana ruszamy w drogę - odpowiedział.
- Chcę mieć to już za sobą - westchnęłam spoglądając na słońce chowające się teraz za horyzontem Bałtyku.
- Pamiętaj, że Cię kocham i będę z Tobą już zawsze.
- Ja też Cię kocham, bardzo - wtuliłam się w niego mocniej.
Po kilkudziesięciu minutach wróciliśmy do domku gdzie od razu poszłam pod prysznic a potem położyłam się na łóżku gdzie po kilku minutach pojawił się także siatkarz.
- Dobranoc, Lenka - szepnął obejmując mnie ramieniem.
- Dobranoc - odpowiedziałam udając się w objęcia Morfeusza.
Następnego dnia rano zaraz po  śniadaniu ruszyliśmy w drogę powrotną do stolicy. Po kilku godzinach jazdy Karol zaparkował auto pod moim rodzinnym domem. Denerwowałam się chyba bardziej niż przed maturą co nie uszło uwadze chłopaka, który chcąc dodać mi otuchy złapał mnie za rękę i oboje weszliśmy do domu. W salonie siedzieli moi rodzice, od razu dało się zauważyć, że nie mają najlepszych nastrojów.
- Dzień dobry - zaczęłam ściskając mocniej dłoń Karola.
- Masz nam coś do powiedzenia! - krzyknął mój ojciec.
- Ja...
- Co ty! Dziewczyno coś ty najlepszego zrobiła! Myślałam, ze dobrze Cię wychowaliśmy ale myliłam się - przerwała mi moja rodzicielka a z moich oczu zaczęły spływać łzy.
- Jak mogłaś zrobić coś takiego! Nam, Pawłowi, wszystkim - mówił tata.
- Właśnie Wam! - krzyknęłam - Nigdy nie liczyliście się z moim zdanie! Zawsze musiałam wszystko robić to co chcieliście nie myśląc o tym czy ja tego chcę! - kontynuowałam a Karol próbował mnie uspokajać.
- I co teraz zamierzasz? Żyć z tym pożal się boże siatkarzykiem - zaśmiał się ojciec, nie tego było już za wiele.
- Kocham Karola i to z nim zamierzam sobie ułożyć życie i nie zamierzam pytać Was o pozwolenie.
- A ty co możesz jej zaoferować? Co? Małe mieszkanko w tym maleńkim Bełchatowie? - ciągnął pan domu zwracając się do środkowego.
- Lena jest dla mnie najważniejsza i rzeczywiście może nie będzie mnie nigdy stać na zapewnienie jej takiego życia na jakie zasługuje ale kocham ją ponad wszystko i zrobię co w mojej mocy aby była szczęśliwa - powiedział siatkarz.
- Skoro wybierasz takie życie to zabierz swoje rzeczy i zabieraj się stąd razem z tym chłoptasiem - wypaliła mama a moje serce rozpadło się na milion maleńkich kawałków. Chwytając dłoń mojego mężczyzny wbiegłam po schodach na górę do swojej sypialni i zaczęłam pakować swoje ubrania do walizek co chwilę ocierając kolejny potok łez z moich policzków. Karol przytulił mnie do siebie mocno chcąc mnie uspokoić. "Będzie dobrze" szepnął całując mnie w czoło a kiedy trochę się uspokoiłam pomógł mi spakować resztę moich rzeczy do pudeł. Kiedy wszystko było spakowane zabrałam swoje walizki a siatkarz pudła i zeszliśmy na dół.
- Do widzenia - rzuciłam na odchodne wychodząc z domu razem z Karolem.

Mam nadzieję, że Wam się podoba. Zachęcam Was do komentowania bo to bardzo motywuje.
Do usłyszenia za tydzień!
Pozdrawiam, Klara :*

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 5

Mijały kolejne dni a ja podróżowałem z reprezentacją po świecie grając kolejne mecze w Lidze Światowej. Gra w reprezentacji od dziecka była moim wielkim marzeniem jednak teraz mimo mojej dobrej dyspozycji i udanego awansu na przeszłoroczne Mistrzostwa Europy moje myśli były skupione na jednej osobie. Na najważniejszej kobiecie mojego życia, na kobiecie bez, której nie wyobrażałem sobie życia. Za kilka dni miała zostać żoną innego a ja nie mogłem na razie nic zrobić. Z tego co mówiła Emi Lenka była z pozoru tylko szczęśliwa zbliżającym się ślubem. Siedziałem właśnie w hotelowym pokoju z Wroną oglądając starcie Włochów z Brazylią, które decydowało o naszym awansie do Finału we Florencji. Niestety albo stety dla mnie siatkarze z Ameryki Południowej pokonali Włochów co oznaczało, że nasza drużyna nie pojedzie na turniej finałowy dzięki czemu dostaliśmy parę dni wolnego.
- Co zrobisz? - zapytał Andrzej znając całą sprawę - ona za tydzień wychodzi za mąż.
- Nie musisz mi o tym przypominać - rzuciłem - ale nie zamierzam się poddać, mam ostatnią szansę by ją odzyskać i zamierzam ją wykorzystać - powiedziałem w stronę przyjaciela.
- Pamiętaj, że życzę Ci szczęścia - poklepał mnie po ramieniu.
*
11 dzień lipca, tak to już jutro miałam zostać żoną Pawła. Nie jedna panna młoda byłaby szczęśliwa ale czy ja byłam? Wbrew pozorom chyba nie. Dlaczego? Czułam, że ponowne spotkanie z Karolem sprawiło, że moje uczucia do niego wróciły. Ale teraz było już za późno by cokolwiek zmieniać.
Spacerkiem poszłam po raz ostatni w nasze miejsce, naszą zatoczkę, po raz ostatni chciałam posiedzieć i powspominać nasze chwile. Siedziałam na piachu a z moich oczu płynęły łzy. Siedziałam rozmyślając o wszystkim i nawet nie wiem kiedy obok mnie ujrzałam środkowego.
- Lenka proszę Cię odwołaj ten cholerny ślub - powiedział po chwili ciszy ze łzami w oczach.
- Karol ja nie mogę, nie mogę mu tego zrobić - szlochałam.
- Kocham Cię ja nie potrafię i nie chcę bez Ciebie żyć - przytulił mnie do siebie.
- Ja też... Cię kocham - powiedziałam przez łzy wtulając się w niego mocniej. Karol delikatnie się uśmiechnął i pocałował mnie w głowę. Siedziałem wtulona w ramiona środkowego, który delikatnie mnie kołysał. Czułam, że z przy nim jest moje miejsce. Łzy lecące po moich policzkach sprawiły, że sama nie wiem kiedy zasnęłam.
*
Trzymałem Lenkę w swoich objęciach przez kilkadziesiąt minut aż wreszcie się zorientowałem, że moja miłość zasnęła. Powiedziała, że mnie kocha ale wiedziałem, że jeśli nic teraz nie zrobię kiedy się tylko obudzi wróci z powrotem do Pawła a ja nie mogłem na to pozwolić. Wiedziałem, że to co teraz zrobię sprawi, że będziemy znowu szczęśliwi albo Lena znienawidzi mnie do końca życia. Postanowiłem zaryzykować, w końcu więcej mogłem zyskać niż stracić. Najdelikatniej jak tylko potrafiłem podniosłem się z dziewczyną na rękach i wsadziłem ją do swojego auta przypinając pasem. Odjechałem z nad Wisły w kierunku... Sopotu.
*
Obudziłam się po jakimś czasie, rozejrzałam się i za kierownicą samochodu zobaczyłam Karola. Ale kompletnie nie wiedziałam gdzie jedziemy.
- Gdzie my jedziemy? - zapytałam.
- Przepraszam Cię Lena ale nie mogłem inaczej postąpić.
- Karol o czym ty mówisz?
- Musiałem to zrobić nawet jeśli miałabyś mnie z nie nawidzieć - powiedział.
- Karol o czym ty do cholery mówisz - zapytałam zdenerwowana.
- Za jakąś godzinkę będziemy w Sopocie.
- Słucham?!
- Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz.
Nie byłam w stanie tego zrozumieć. Przecież ja jutro wychodzę za Pawła a on tak po prostu wywozi mnie nad morze. Z jednej strony byłam strasznie wściekła ale gdzieś w głębi serca czułam, że na taki krok z jego strony właśnie czekałam aby zrozumieć, że popełniam błąd biorąc ten ślub. Jechaliśmy w ciszy a po ponad godzinie Kłos zaparkował auto pod domkiem, z którego był widok na plażę i morze. Weszliśmy do domku.
- Karol ja nie mogę, odwieź mnie do Warszawy albo przynajmniej pożycz mi jakieś pieniądze na pociąg - bałam się tego co właśnie się stało, dzień przed ślubem a ja tu w Sopocie z Karolem.
- Nie mogę tego zrobić - podszedł do mnie bliżej - jeśli naprawdę chcesz wracać do Pawła to weź te kluczyki i jedź, ja zostaję - powiedział podając mi kluczyki do swojego samochodu.
- Karol...ja - nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Karol złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Kocham Cię Lenka i już nigdy nie pozwolę Ci odejść - powiedział między pocałunkami.
- Ja też Cię kocham - powiedziałam.
Po chwili byłam już na rękach środkowego, który kierował się na piętro domku gdzie jak się po chwili okazało była sypialnia. Delikatnie położył mnie na łóżku nie odrywając się od moich ust...

No dobra macie co chciałyście...
Czekam na Wasze komentarze i opinie!
Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień!!! :*

sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 4

Dziewczyna pobiegła je otworzyć a po chwili wróciła do salonu razem ze swoim bratem.
- To ja Was zostawię samych i wyjdę na zakupy - ulotniła się. Teraz już wiedziałam, że czeka mnie długa i szczera rozmowa. Usiadłam z siatkarzem na leżakach na balkonie.
- Karol ja wczoraj przeczytałam Twój list - zaczęłam a środkowy posłał mi pytające spojrzenie - krótko mówiąc zrobiłam awanturę i odzyskałam to co powinno od dawna być u mnie.
- Lena...
- Nic nie mów, wiem, że zrobiłam źle, że nie dałam Ci się wytłumaczyć ale ja naprawdę kiedy się dowiedziałam o tym zakładzie myślałam, że chciałeś się mną tylko zabawić. Teraz wiem, że tak nie było - spuściłam wzrok.
- Gdybym wtedy wiedział, że nie dostałaś listu rzuciłbym wszystko i pojechał szukać Cię do tych cholernych Włoch - wyznał patrząc mi w oczy - Lena od kiedy się wczoraj spotkaliśmy ja nie potrafię o Tobie nie myśleć uświadomiłem sobie, że nadal Cię kocham i wiem, że ja też nie jestem Ci obojętny.
- Karol to nie ma sensu, ja jestem z Pawłem, niedługo bierzemy ślub, nie mogę tego zrobić, musimy o sobie zapomnieć.
- Nigdy o Tobie nie zapomnę, będę walczył o Ciebie.
- Karol, proszę zapomnij i bądź szczęśliwy - podniosłam się - żegnaj - pocałowałam go w policzek i wybiegłam z mieszkania Emi.
*
Kiedy Lenka wybiegła z mieszkania usiadłem z powrotem na leżaku. Dotknąłem swojego policzka i mimowolnie uśmiech wkradł się na moją twarz. Nigdy nie przestanę Cię kochać - pomyślałem. Lenka jest dla mnie najważniejsza i będę o nią walczył do końca. Raz już ją straciłem i nie pozwolę na to drugi raz bo tym razem odwrotu już nie będzie. Widziałem w jej oczach, że jej uczucia do mnie nadal nie umarły, widziałem jak każde słowo, które wypowiadałem było dokładnie przez nią analizowane. Boże, co by było gdyby jej rodzice nie utrudnili nam wtedy spotkania? - zadawałem sobie pytanie. Jednego byłem pewien ona coś do mnie nadal czuje a ja nie pozwolę jej tak po prostu odejść, odejść na zawsze.
*
Kiedy podjechałam pod dom zauważyłam, że przed nim zaparkowane jest auto Pawła. Otarłam mokre policzki i weszłam do środka. Siedział razem z moimi rodzicami w salonie. Jak wywnioskowałam rozmawiali o mnie.
- Cześć - przywitałam się całując go w policzek.
- Gdzie się podziewałaś? Nie odbierałaś telefonu, martwiłem się - pocałował mnie w czoło.
- Musiałam wyjaśnić pewną sprawę - odpowiedziałam patrząc w stronę rodziców, którzy od razu zorientowali się o czym mówię.
- Idź spakuj parę rzeczy, zabieram Cie dziś do siebie - powiedział.
- W takim razie czekaj tu na mnie, zaraz jestem z powrotem - rzuciłam i pobiegłam do swojej sypialni. Spakowałam kilka ubrań, kosmetyków i resztę potrzebnych mi rzeczy a potem zeszłam na dół. Paweł wziął moje rzeczy i oboje opuściliśmy dom. Jechaliśmy w ciszy a po niecałej pół godzinie byliśmy już w jednym z apartamentowców w centrum Warszawy. Wjechaliśmy na samą górę do mieszkania mojego narzeczonego.
- Co ty dziś taka smutna jesteś - zapytał przytulając mnie do siebie kiedy siedzieliśmy na kanapie oglądając film i zajadając się popcornem.
- Po prostu miałam zły dzień i jestem trochę zmęczona - uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę, nie chciałam mu mówić o tym wszystkim co się ostatnio działo.
- To może chodź się położymy już spać, przynajmniej sobie odpoczniesz - zaproponował.
- Jestem jak najbardziej za - powiedziałam ruszając w stronę sypialni po piżamę a potem udałam się pod prysznic. Kiedy wyszłam od razu powędrowałam do łóżka. Po kilku minutach dołączył do mnie mój przyszły mąż, objął mnie ramieniem a już po chwili udałam się do krainy snów.
Stoję w białej sukni przed ołtarzem a za chwilę będę składać przysięgę małżeńską.
 - Jeśli jest ktoś znający powód aby tych dwoje nie mogło zostać małżeństwem niech przemówi teraz albo zamilknie na wieki - mówi kapłan a w Kościele nastaje cisza, którą przerywa dźwięk otwieranych drzwi.
- Ja jestem przeciwny - mówi Karol a ja zamieram na jego widok - Lana kocham Cię, nie rób tego błagam - podchodzi do mnie.
- Ja, ja nie mogę - mówię w kierunku Pawła i podaję swoją dłoń siatkarzowi, który chwyta mnie na ręce i wybiega z Kościoła. Wsiadamy do auta środkowego i odjeżdżamy w nie znanym mi kierunku. Po pewnym czasie Kłos zatrzymuje samochód niedaleko "naszego miejsca". Trzymając mnie za rękę idziemy na plaże i siadamy na piachu.
- Kocham Cię Lenka - oznajmia Kłos patrząc w moje oczy.
- Ja Ciebie też Karol - odpowiadam a po chwili czuję jego usta na moich.
Kiedy rano się obudziłam Paweł jeszcze smacznie spał. Podniosłam się z łóżka i po cichu opuściłam sypialnie udając się do kuchni. Stanęłam opierając się o okno, z którego rozciągał się widok na panoramę Warszawy. Zaczęłam rozmyślać o tym co mi się dziś przyśniło. Co to miało znaczyć? Czy Karol na prawdę będzie o mnie walczył? Czy ja coś do niego nadal czuję? - zadawałam sobie pytania kiedy poczułam usta narzeczonego na mojej szyi. Obrócił mnie do siebie przodem i pocałował w czoło.
- Powiesz mi w końcu co się stało - zapytał.
- Naprawdę nic, wszystko w porządku - odpowiedziałam kłamiąc.
- Lenka znam Cię całe życie i widzę kiedy coś jest nie tak, zresztą twoi rodzice też byli jacyś dziwni wczoraj.
- No dobrze powiem Ci ale obiecaj, że nie będziesz się złościł - powiedziałam siadając z narzeczonym na kanapie. Opowiedziałam Pawłowi o całej historii z Karolem i o tym jak rodzice mnie oszukali. Patrzył na mnie lekko zdziwiony ale w jego oczach widziałam też zmartwienie. Czyżby poczuł się zagrożony z powodu mojego ponownego spotkania z Kłosem?
- Pamiętaj, że bez względu na wszystko będę przy Tobie i będę Cię wspierał - przytulił mnie.
- Dziękuję - pocałowałam go w policzek.
Resztę dnia spędziłam w towarzystwie mojego narzeczonego. Czas spędzony z Pawłem sprawiał, że starłam się nie myśleć o Karolu i naszej rozmowie. Postanowiłam, że za wszelką cenę muszę o nim zapomnieć. Mimo moich mieszanych uczuć postanowiłam, że nie zamierzam nic zmieniać, nie mogłam zranić Pawła. Spacerowaliśmy po Starówce ciesząc się wspólnymi chwilami. Tylko czy ja nie oszukiwałam samej siebie?

Ciąg dalszy wyjaśniania między Leną a Karolem, ale myślę, że się nie gniewacie? Prawda? Już niedługo akcja nabierze całkowitego rozpędu :D Czekam na Wasze opinie i do zobaczenia za tydzień!
Pozdrawiam, Klara :*