- Emi pośpiesz się bo się spóźnimy! - krzyczałam czekając na dziewczyną w korytarzu.
- Spokojnie jeszcze mamy godzinę do otwarcia, zdążymy - uspokajała mnie Kłosówna.
- Mam wrażenie, że denerwuję się bardziej niż Karol tym meczem otwarcia - mówiłam kiedy szłyśmy na parking do auta.
- Coś czuję, że to będzie niesamowite! W końcu 60 tys. kibiców to nie 10!
Po prawie 40 minutach w korkach siedziałyśmy już na swoich miejscach przy samym boisku na stadionie narodowym. Po przepięknej ceremonii otwarcia równo o 20:15 rozbrzmiał pierwszy gwizdek meczu otwarcia pomiędzy Polską a Serbią. Niecałe dwie godziny później cały stadion oszalał ze zwycięstwa Polaków 3:0.
- Karol! - pobiegłam do chłopaka rzucając mu się na szyję.
- Nawet nie wiesz jak się stęskniłem - powiedział stawiając mnie na ziemi i całując w usta - i za Tobą też siostrzyczko - zaśmiał się witając się z Emilką.
- Dobra, dobra nie musisz mi już tak słodzić - powiedziała ze śmiechem dziewczyna.
- I jak podobało się Wam? - zapytał.
- Podobało to mało powiedziane a ty byłeś świetny - uśmiechnęłam się.
- Kłos pożegnaj się ładnie i marsz do autobusu! - krzyknął kapitan śmiejąc się w naszą stronę.
- Przepraszam Was ale same widzicie, ze muszę już uciekać bo inaczej będą wracał taksówką do hotelu. Czyli widzimy się we Wrocławiu - upewnił się a ja kiwnęłam głową i pocałowała go w policzek - pa skarbie.
Nim się obejrzałam Mistrzostwa Świata dobiegały końca a ja siedziałam w katowickim Spodku oglądając i z całych sił trzymając kciuki za finał z Brazylią. Hymn, przedstawienie drużyn i tak 21 września 2014 roku o godzinie 20 rozpoczął się historyczny mecz o złoty medal między Polską a Canarinios. Ponad dwie godziny wszystko było już jasne: Polska Mistrzem Świata w siatkówce mężczyzn!!! Z potokiem łez zbiegłam do barierek oddzielających płytę boiska od trybun i od razu zostałam porwana w ramiona mojego mistrza.
- Tak bardzo Cię kocham - powiedział Karol stawiając mnie na parkiecie.
- Ja Ciebie też Karol - uśmiechnęłam się całując go w usta.
- Ja chyba nadal w to nie wierzę - powiedział spoglądając na trybuny gdzie kibice głośno skandowali "Dziękujemy".
- To uwierz, jesteś mistrzem świata!
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę a potem siatkarze musieli udać się do szatni aby przygotować się do dekoracji. Stałam razem z innymi dziewczynami chłopaków i dzieciakami w pierwszym rzędzie oglądając wręczenie nagród indywidualnych. Kiedy Pan Magiera wyczytał, że najlepszym blokującym został Karol obie z Emi rzuciłyśmy się sobie w ramiona przytulając się jednak wtedy stało się coś czego w życiu bym się nie spodziewała. Karol po odebraniu nagrody przejął mikrofon od spikera.
- Na sam początek chciałbym serdecznie podziękować chłopakom z drużyny i wszystkim kibicom za wsparcie - mówił - ale szczególnie chciałbym podziękować najważniejszej osobie w moim życiu - spojrzał na mnie - Lenka mógłbym Cię prosić - powiedział a w moim kierunku podszedł Wrona i chwytając mnie za rękę zaprowadził na sam środek gdzie był Karol - Lena kocham Cię z całego serca i chciałem zapytać czy zostaniesz moją żoną - klęknął przede mną wyjmując czerwone pudełeczko z
pierścionkiem a cała hala zaczęła bić brawo. Byłam tak zaskoczona, że nie mogła wydusić z siebie nawet słowa. Łzy lecące po moich policzkach sprawiły, że udało mi się tylko twierdząco pokiwać głową. Karol włożył pierścionek na mój palec a potem chwycił mnie w ramiona kręcąc wokół własnej osi. Gorzko, gorzko - zaczęli krzyczeć siatkarze naszej reprezentacji a po chwili do nich dołączył się cały Spodek.
- Kocham Cię - powiedział środkowy stawiając mnie i wpijając się w moje usta co zaowocowała głośnymi brawami i owacją na stojąco całej publiczności. Po chwili wróciłam na swoje miejsce do Emilki i reszty partnerek siatkarzy gdzie zostałam od razu wyściskana przez wszystkie dziewczyny. Po całej dekoracji odebraniu przez reprezentacje medali oraz odśpiewaniu Mazurka Dąbrowskiego siatkarze zaczęli świętowanie.
- Jak się czuję przyszła Pani Kłos? - zapytał Igła kiedy byliśmy już w hotelu gdzie odbywała się impreza mistrzów.
- Wspaniale Krzysiu - przytuliłam go śmiejąc się.
Impreza trwała prawie do trzeciej nad ranem ale w końcu wszystkim się należało. Około 10 po śniadaniu razem z Emi ruszyłyśmy w drogę powrotną do Bełchatowa a siatkarze ze sztabem autokarem pojechali do Warszawy na spotkanie z Panią premier i zarządem PZPS-u. Po trzech godzinach jazdy byłyśmy już pod naszym blokiem, wypakowałam swoją torbę i pożegnałam z przyjaciółką, która niestety nie mogła zostać ponieważ musiała wrócić do stolicy i zająć się butikiem.
Na sam początek chciałabym Was bardzo przeprosić za ten przeskok w czasie ale z moją weną jest coraz gorzej :P Stwierdziłam, że chcę dokończyć to opowiadanie za wszelką cenę i dlatego w kolejnych rozdziałach mogą zdarzać się takie przeskoki. Nie wiem czy Wam się to spodoba ale chyba lepsze to niż nie dokończenie opowiadania, prawda? Czekam na Wasze komentarze i opinie co rozdziału i mam nadzieję, że i tym razem nie zawiodłam? Jedyne co mogę obiecać to, że zanim zakończę tą historię pojawi się jeszcze kilka rozdziałów...ile? Nie mam pojęcia ale trochę się jeszcze wydarzy u Leny i Karola zanim pojawi się epilog.
Pozdrawiam i życzę udanego sylwestra!!!
Klara :*