- Dzień dobry - przywitałam się.
- Lenka nie mówiłaś, że przyjedziesz - mówiła Kłosówna całując mnie w policzek na powitanie.
- Chciałam Ci zrobić niespodziankę.
- I zrobiłaś - zaśmiała się - a tak w ogóle to poznaj Alę - powiedziała przedstawiając nas sobie.
- Lena - podałam jej rękę.
- Ala - uśmiechnęła się do mnie.
- Siadaj i mów co słychać - zachęcała mnie Emi.
- Wszystko dobrze, jakoś się trzymam, w sobotę wyjeżdżam z Karolem na zgrupowanie do Francji i pomyślałam, że muszę zaopatrzyć się w kilka nowych ubrań - zaśmiałam się.
- O to świetnie, będziecie mogli nacieszyć się sobą - puściła mi oczko.
Razem z Emilką wybrałyśmy dla mnie kilka ubrań z jej butiku a potem obie pojechałyśmy do jednej z warszawskich galerii. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu przemierzając pasaż w Złotych Tarasach kiedy przy jednym z butików ujrzałam swoją mamę. Poczułam ukucie w sercu a przed oczami miałam od razu obraz ostatniej kłótni. Po chwili także ona mnie dostrzegła, postanowiłam podejść i chociaż się przywitać bo na nic innego po ostatniej kłótni nie mogłam liczyć.
- Dzień dobry mamo - powiedziałam niepewnie spoglądając w jej kierunku.
- Dzień dobry - odpowiedziała chłodno nawet na mnie nie patrząc a po chwili dodała - wiesz co trochę się śpieszę więc...
- Przepraszam - przerwałam jej a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Myślisz, że to coś zmieni? Wystawiłaś naszą rodzinę na pośmiewisko nie mówiąc o Pawle - rzuciła a w tym momencie dołączyła do mnie Emilka, która stała trochę dalej od nas.
- Nie mogłam za niego wyjść bo go nie kocham. Zresztą rozmawiałam z Pawłem i on nie ma mi tego za złe, zrozumiał moje zachowanie - wyznałam a moja rodzicielka otworzyła szeroko oczy chyba nie dowierzając a po chwili po prostu odeszła a ja zalałam się łzami.
- Chodź Lenka pojedziemy do mnie - oznajmiła Kłosówna przytulając mnie do siebie a po chwili byłyśmy już w drodze do jej mieszkania.
Emi zabrała mnie do swojego mieszkania gdzie mogłam się trochę uspokoić po nieprzyjemnej rozmowie o ile można to nazwać rozmową z moją mamą. Dziewczyna zarządziła także, że zostaję u niej na kilka dni i nawet nie podlega to żadnej dyskusji. Te kilka dnia aż do piątku mięło mi bardzo szybko i w przyjemnej atmosferze. Codziennie pomagałam Emilce w jej butiku. Do Bełchatowa wróciłam dopiero w piątek po południu i to w zasadzie tylko po to by spakować mi i Karolowi walizki na wyjazd do Francji gdzie mieliśmy udać się jutro z samego rana. Wieczorem kiedy spakowałam wszystkie potrzebne nam rzeczy usiadłam na kanapie czytając książkę kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Nawet nie wiesz jak się stęskniłem - powiedział Kłos całując mnie w usta i wchodząc do mieszkania ze swoimi rzeczami.
- Ja za Tobą też - przytuliłam się do niego - w końcu nie widzieliśmy się pięć dni - zaśmiałam się siadając z siatkarzem na kanapie - myślałam, że zobaczymy się dopiero jutro przed wyjazdem.
- Początkowo był taki plan ale Stephan zadecydował, że jeśli chcemy to możemy dziś wrócić do domu a jutro każdy ma się sam wstawić na lotnisku - uśmiechnął się.
- A ty oczywiście skorzystałeś z taj możliwości - spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Nie przegapiłbym spędzenia kilkunastu godzin sam na sam z moją cudowną dziewczyną - stwierdził łącząc nasze wargi w namiętnym pocałunku...
*
Rankiem obudziły mnie promienie słońca wkradające się przez okno do sypialni. Koło mnie leżała Lenka jeszcze pogrążona we śnie z uśmiechem na twarzy. Nie mogłem napatrzyć się na dziewczynę, nadal nie mogłem uwierzyć w szczęście jakie mnie spotkało. Szczęście, które teraz mam przy sobie, i które zawsze będzie już obok mnie. Lena była dla mnie wszystkim. Wszystkim czego potrzebowałem by budzić się każdego ranka i zaczynać nowy dzień. Leżałem tak patrząc na ukochaną przed kilkadziesiąt minut ale kiedy zegarek zaczął wskazywać za dwie siódma postanowiłem ją obudzić.
- Skarbie wstajemy - szepnąłem nad jej uchem a po chwili złożyłem pocałunek na jej malinowych ustach. Lenka otworzyła zaspane oczy obdarowywując mnie najsłodszym uśmiechem na świecie - dzień dobry kochanie - uśmiechnąłem się.
- Hej - powiedziała przeciągając się.
- Przepraszam, że Cię obudziłem ale musimy zacząć się szykować bo inaczej spóźnimy się na samolot.
- W takim razie ja lecę się ogarnąć a ty idź zaparz kawy - uśmiechnęła się i zabierając ubrania pobiegła do łazienki.
*
Wzięłam zimny prysznic aby się jeszcze bardziej rozbudzić a potem ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Kiedy skończyłam podążyłam do kuchni skąd dochodził zapach świeżo parzonej kawy. Weszłam do kuchni a Karol od razu uśmiechnął się szeroko i gestem ręki zaprosił do stołu. Zjedliśmy w ciszy kanapki przygotowane przez środkowego i wypiliśmy kawę a potem zabraliśmy nasze walizki i udaliśmy się na parking do auta. Jechaliśmy rozmawiając, śmiejąc się i śpiewając piosenki lecące w radiu. Kłosik co chwilę obdarowywał mnie czułymi spojrzeniami. Po dwóch godzinach drogi byliśmy już na warszawskim Okęciu.
Mam nadzieję, że się podoba? Liczę na Wasze opinie.
Do usłyszenia za tydzień, Klara :*
jasne, że się podoba :) ciekawe co wydarzy sie we Francji :D
OdpowiedzUsuńświetny :) Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńNo czekam teraz na wydarzenia z Francji :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością.
Pozdrawiam ;*
Szkoda, ze taki krótki :/
OdpowiedzUsuńAle czekam na kolejny!
Zapraszam do sibie
everythings-gonna-be-alright2.blogspot.com
Świetny. Po prostu nic dodać nic ująć. Pozdrawiam. Paula :D
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńStraszna była ta konfrontacja z matką...
OdpowiedzUsuńNa pewno odpoczną sobie we Francji :)
Pozdrawiam :*
E.Lizz
http://we-will-be-the-champions.blogspot.com
Kurczę.. myślałam ,że mama Leny zachowa się inaczej. Jestem bardzo ciekawe co wydarzy się we Francji. Do następnego. Pozdrawiam, Ola ;*
OdpowiedzUsuń