sobota, 25 października 2014

Rozdział 3

Z płaczem i podpuchniętymi oczami wróciłam do domu. Jak oni mogli mi to zrobić?! Jak mogli zrobić to kiedy dobrze wiedzieli ile on dla mnie znaczy?! Weszłam do salonu gdzie siedzieli moi rodzice.
- Dlaczego nie daliście mi listu od Karola?! Dlaczego?! - zaczęłam krzyczeć od razu.
- Córeczko o czym ty mówisz - próbowała mnie uspokoić mama.
- Nie róbcie ze mnie idiotki, wszystko już wiem, wiem, że Karol zostawił dla mnie list i wiem, że mnie szukał, jak mogliście mnie tak okłamywać? - zapytałam z płaczem.
- To dla Twojego dobra, ten chłopak nie był dla Ciebie - powiedział mój ojciec.
- Dla mojego dobra?! Nie interesuje mnie czy macie ten list czy co z nim zrobiliście ale macie mi go oddać! - krzyknęłam wciąż szlochając. Mama spojrzała porozumiewawczo na tatę, który kiwnął głową a moja rodzicielka wyszła do gabinetu by po chwili wrócić z białą kopertą w dłoniach.
- Skąd wiesz o tym wszystkim - zapytała.
- Spotkałam Karola i wszystko mi wyjaśnił - zabrałam kopertę i pobiegłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami, które zamknęłam na klucz. Lgnęłam na łóżko z płaczem i otworzyłam kopertę zaadresowaną na moje imię.
Lena,
Jest tyle rzeczy, o których chciałbym z tobą porozmawiać a ty nawet nie chcesz mnie widzieć. 
Wiem, że nawaliłem i wiem, że może na początku tego wszystkiego byłem skończonym palantem ale z każdym dniem to się zmieniało. 
Ten cholerny zakład miał być tylko żartem, głupim, dziecinnym. Okazało się, że osóbka o którą poszło stała się dla mnie wszystkim.  Jesteś dla mnie najważniejsza Lena, nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, wniosłaś w nie tyle miłości i uśmiechu a teraz wszystko znikło razem z twoim odejściem. Została jakaś cholerna pustka, rozgoryczenie i gniew bo to wszystko mogło inaczej wyglądać.
Wiem, że zachowałem się jak głupi małolat ale nie liczyłem się do końca z konsekwencjami, nie myślałem nawet o tym, że tak bardzo Cię zranię. Chyba w ogóle nie myślałem. Proszę Lenka, daj nam szansę bo ja wciąż kocham Cię jak szalony.  Proszę Lenka spotkaj się ze mną, porozmawiajmy na spokojnie ja dorośli i wyjaśnijmy sobie wszystko. Pamiętaj o tym, że zawsze będę na Ciebie czekał i zawsze kochał, całym sercem. 
Karol
Czytałam list a z moich oczu leciało coraz więcej łez. Dlaczego oni mi to zrobili? Gdybym dostała wtedy ten list wszystko wyglądałoby teraz inaczej. On mnie na prawdę kochał, kochał tak samo jak ja jego. Kiedy skończyłam czytać przypomniały mi się słowa Karola, które powiedział dziś nad Wisłą. Powiedział, ze będzie o mnie walczył, walczył o nas. Czy ja tego chciałam? Sama nie wiem. Po tym wszystkim co się dziś wydarzyło zdałam sobie sprawę, że moje uczucia do niego nie wygasły. Ale nie mogliśmy być teraz razem, przecież ja za dwa miesiące miałam zostać żoną Pawła, który mnie kocha. Nie mogłam mu tego zrobić, nie mogłam. Z bezsilności i miliona wylanych łez sama nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się około pierwszej w nocy. Przez okno do mojej sypialni wkradało się światło jasnego jak nigdy dotąd księżyca. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam niewielkie srebrne pudełko. Usiadłam na dywanie opierając się o ścianę i otworzyłam je. Miałam w nim schowane wszystkie pamiątki i zdjęcia z okresu kiedy byłam z Kłosem. Wyjęłam zdjęcia i zaczęłam oglądać po raz kolejny wylewając morze łez. Kiedy skończyłam wróciłam do łóżka i oddałam się krainie Morfeusza.
Rankiem obudziłam się dopiero około 10. Podniosłam się i od razu ruszyłam w stronę łazienki. Spojrzałam w lustro, wyglądałam jak siedem nieszczęść. Podpuchnięte, czerwone do łez oczy mówiły same za siebie. Postanowiłam wziąć długą orzeźwiającą kąpiel. Po kąpieli wróciłam do siebie i ubrałam się a także zrobiłam lekki makijaż aby zakryć ślady nieprzespanej nocy. W miarę ogarnięta zeszłam na dół gdzie spotkałam, niestety obojga moich rodziców.
- Dzień dobry - powiedziałam oschle a następnie zaczęłam robić sobie kanapki.
- Dzień dobry - odpowiedzieli równocześnie patrząc na mnie, chyba zauważyli, ze ta noc nie należała do przyjemnych.
- Coś nie tak? - zapytała mama.
- Nie, wszystko jest wspaniale, okłamywaliście mnie przez pięć lat wszystko musi być super - powiedziałam z ironią jedząc kanapkę.
- To było dla Twojego dobra - powiedział tata.
- Jeżeli naprawdę chcielibyście mojego dobra to byście mnie nie okłamywali! - wybiegłam z kuchni.
Pobiegłam do sypialni, zabrałam torebkę i telefon a potem poszłam do swojego auta. Musiałam z kimś porozmawiać o tym wszystkim, a tym kimś mogła być tylko Emi. Pojechałam od razu do jej butiku z nadzieją, że ją zastanę. Po kilkudziesięciu minutach byłam już na miejscu, zaparkowałam samochód i ruszyłam do sklepu. Weszłam do środka gdzie na moje szczęście była Emilka i jeszcze jedna dziewczyna.
- Cześć Emi - przywitałam się ze łzami w oczach, ta sytuacja po woli zaczęła mnie przerastać.
- Lenka? Co się stało? - zapytała przytulając mnie do siebie.
- Ja już nie daję sobie rady, oni mnie oszukiwali przez pięć lat - wyznałam.
- Ala zajmiesz się dziś sama butikiem dobrze? - zwróciła się Emilka do dziewczyny.
- Dobrze, nie ma sprawy - odpowiedziała blondynka w stronę mojej przyjaciółki.
- Chodź pojedziemy do mnie, tam będziemy mogły na spokojnie porozmawiać - oznajmiła Kłosówna.
Wyszłyśmy z butiku i ruszyłyśmy w stronę parkingu gdzie zaparkowałam auto. Moja przyjaciółka stwierdziła, ze to ona poprowadzi bo ja jestem za bardzo roztrzęsiona. Po niecałej godzinie byłyśmy na jednym z osiedli na Wilanowie. Wjechałyśmy na odpowiednie piętro i udałyśmy się do mieszkania Emilii. Brunetka kazała mi się rozgościć w salonie a sama poszła do kuchni zaparzyć herbatę. Po chwili wróciła z filiżankami i ciastkami, którymi zajadałyśmy się zawsze spędzając razem czas.
- Co miałaś na myśli mówiąc, że Cię okłamywali przez pięć lat? - zapytała po chwili.
- Nie dali mi listu, który Karol zostawił dla mnie kiedy wyjechałam do Florencji. Karol myślał, że nie odpisałam bo nic dla mnie już nie znaczy a to nie prawda ja go nadal kochałam mimo iż dowiedziałam się o tym głupim zakładzie - odpowiedziałam a po moich policzkach zaczęły lecieć łzy.
- Jejku Lenka nie wiem co powiedzieć, jak Twoi rodzice mogli to przed Tobą ukrywać -oburzyła się.
- Jestem pewna, że teraz to wszystko by wyglądało inaczej - wyznałam.
- Jak udało Ci się o tym dowiedzieć?
- Spotkałam wczoraj przypadkiem Karola nad tą naszą zatoczką gdzie zawsze przesiadywaliśmy i wyjaśnił mi wszystko.
Siedziałyśmy tak z Emilką jeszcze dobre dwie godziny rozmawiając. Kłosówna stwierdziła, że powinnam jeszcze raz szczerze porozmawiać z jej bratem bo uznała, że prędzej czy później i tak to wszystko będziemy musieli sobie wyjaśnić. A takie sprawy lepiej załatwiać na świeżo. Za namową przyjaciółki zostałam u niej na obiedzie, który przygotowałyśmy we dwie. Kiedy skończyłyśmy jeść obiad ktoś zaczął pukać do drzwi.

Na sam początek chciałabym Wam serdecznie podziękować za wszystkie komentarze i to, że z taką niecierpliwością czekacie na nowy rozdział :) Mam nadzieję, że nie zawiodę Was i do końca tego opowiadania będzie tu taki odzew i liczba wyświetleń i czytelniczek będzie rosła...
Czekam na Wasze opinie co to rozdziału powyżej i do usłyszenia za tydzień! 
Pozdrawiam, Klara :*

sobota, 18 października 2014

Rozdział 2

- Cześć siostro! - krzyknął na progu nie kto inny jak Karol - Lena? - nie dowierzał chyba, że to ja.
- Cześć Karol - powiedziałam z nikłym uśmiechem.
- Kiedy wróciłaś - zapytał.
- Niedawno skończyłam studia i wróciłam.
- Nie widzieliśmy się pięć lat - stwierdził - co u Ciebie? - zapytał a wtedy zadzwonił mój telefon, wzięłam komórkę do ręki a kiedy zobaczyłam zdjęcie Pawła od razu odebrałam.
- Cześć skarbie - przywitał się.
- Hej, co tam?
- Jak idzie wybór sukni? - zaśmiał się.
- Nawet nic nie mów zostawiłam je same w salonie sukien ślubnych i teraz sama wybiorę tę odpowiednią.
- Niech tylko moja matka wróci do domu to od razu jej nagadam, obie chyba oszalały - stwierdził a ja zauważyłam, że naszej rozmowie przysłuchuje się siatkarz.
- Paweł ja już muszę kończyć, widzimy się potem.
- W takim razie do zobaczenia słońce - pożegnał się a ja od razu się rozłączyłam.
- Wychodzisz za mąż? - zapytał Kłos ze smutkiem w oczach.
- Tak, za dwa miesiące - spuściłam wzrok i poczułam ukucie w sercu - powinnam się już zbierać, Emi daj mi znać kiedy mam przyjść na przymiarkę - powiedziałam w kierunku dziewczyny.
- Pewnie, mam Twój numer także będziemy w kontakcie - pożegnała się całując mnie w policzek.
- Do widzenia - odpowiedziałam wychodząc z butiku. W ciąż w niemałym szoku wróciłam do swojego auta. Nic się nie zmienił - pomyślałam o Karolu. Nie mogłam dłużej przebywać w jego obecności, mimo tych kilku lat nadal czułam do niego żal za to co zrobił. Całą drogę powrotną myślałam o tym spotkaniu i całym dzisiejszym dniu. Czemu musiałam akurat wejść do butiku Emilii i czemu on akurat się tam pojawił - zadawałam sobie pytanie.
*
Ona jest nadal taka piękna. Nadal jest tą samą moją Lenką, którą tak kochałem, i którą skrzywdziłem. Bierze ślub a ja nadal nie mogę sobie wybaczyć mojego kłamstwa. Gdyby nie to może to ja bym był za dwa miesiące na miejscu Pawła. Może to ja byłbym jej narzeczonym.
- Halo, braciszku, Ziemia do Karola - Emi pomachała mi dłonią przed oczami aby wyrwać mnie z rozmyśleń.
- Nie mogę w to uwierzyć - mówiłem sam do siebie.
- Karol mogę Cię o coś zapytać? - powiedziała moja siostra a ja kiwnąłem twierdząco głową - ty nadal coś do niej czujesz, prawda?
- Nie wiem Emi, dobrze wiesz, że była dla mnie wszystkim a ja, ja to spieprzyłem - usiadłem na kanapie.
- Jeśli nadal coś czujesz to walcz o nią, dopóki jeszcze masz czas - przytuliła mnie siostra.
- Nie wiem czy mam do tego jeszcze prawo, w końcu to przeze mnie zerwaliśmy a Lena nie pozwoliła mi tego wytłumaczyć, nie odpisała na żaden mój list.
- Każdy ma prawo braciszku walczyć o miłość, ty też.
*
Wróciłam do domu i od razu na wejściu zaczęło się gadanie mamy.
- Lena gdzie ty do jasnej cholery się podziewałaś?!
- Szukałam sukni - odpowiedziałam krótko mijając ja w korytarzu.
- Dlaczego nie chciałaś przymierzyć tej, którą wybrałyśmy z Ilonką, była taka piękna.
- Już mówiłam, że to ja biorę ślub i to ja wybiorę w czym pójdę ubrana - powiedziałam i ruszyłam do swojego pokoju.
Położyłam się na łóżku z zamiarem czytania książki ale moje myśli i głowa nadal krążyły i myślały tylko o NIM. Dlaczego ja wtedy nie dałam mu się wytłumaczyć? Dlaczego go nie wysłuchałam? Nie mogłam znaleźć sobie miejsca dlatego postanowiłam się przejść. Zabrałam sweterek i wyszłam z domu. Postanowiłam pójść tam gdzie były wszystkie wspomnienia związane z Kłosem. Niewielka zatoczka nad brzegiem Wisły. Zawsze tam chodziliśmy. To tam pierwszy raz mnie pocałował. To tam powiedział, że mnie kocha i zawsze będzie kochał. Tam też przyznał się do kłamstwa. Usiadłam na piasku przy brzegu mocząc stopy w wodzie. Myślałam o tym co by było gdybym wysłuchała Karola. Pamięciom sięgałam wspominając nasze wspólne chwile. Każda z nich była wyjątkowa i wiedziałam, że nigdy nie zapomnę tego co było między nami. A było dużo, przynajmniej dla mnie. Po jakimś czasie koło mnie pojawił się pewien osobnik. Odwróciłam głowę i zobaczyłam JEGO.
- Zawsze tu przychodzę kiedy jestem w Warszawie, to miejsce przypomina mi Ciebie - powiedział wpatrując się w horyzont.
- Dlaczego to zrobiłeś, dlaczego chciałeś się tylko mną zabawić? - zapytałam po chwili ciszy ze łzami w oczach.
- To nie tak Lena, z początku rzeczywiście byłem z Tobą dla tego głupiego zakładu z chłopakami, ale kiedy Cię poznałem i zaczęliśmy się spotykać ja naprawdę się w Tobie zakochałem, zakochałem bez pamięci - wyznał nieprzerwanie patrząc mi w oczy, z który leciały moje łzy.
- To dlaczego mnie nie szukałeś, dlaczego nie walczyłeś o to abym Ci wybaczyła, skoro tak bardzo byłam dla Ciebie ważna - zapytałam.
- Szukałem Cię, nie było tygodnia abym nie stał pod Twoim domem. Za każdym razem twoi rodzice mówili, że nie chcesz mnie znać, że dla Ciebie już nie istnieję, zostawiłem im list dla Ciebie.
- Zaraz, zaraz jaki list?
- Zostawiłem go twoim rodzicom jakieś dwa miesiące po twoim wyjeździe, liczyłem, że odpiszesz ale nie zrobiłaś tego - powiedział z żalem.
- Karol ja nie dostałam żadnego listu - zaczęłam bardziej płakać.
- Ale jak to? Myślałem, że skoro nie odpisałaś to nic już dla Ciebie nie znaczę.
- Nie przekazali mi go.
- Nic nie wiedziałem. Twoja mama zapewniała mnie, że dostałaś go do rąk własnych - kręcił głową nie dowierzając.
- Boże...gdybym go dostała... - rozpłakałam się jak małe dziecko.
- Nie płacz już, proszę teraz to i tak nic nie zmieni, nie cofniemy czasu - przytulił mnie do siebie. Czułam się tak jak kiedyś gdy byliśmy razem, gdy byliśmy dla siebie całym światem - wychodzisz za mąż - stwierdził.
- Tak za Pawła, a ty, masz kogoś? - zapytałam.
- Miałem, zerwaliśmy kilka tygodni temu - odpowiedział.
- Przepraszam nie wiedziałam.
- Nie przepraszaj, nie dogadywaliśmy się ostatnio wszystko zaczęło się psuć nie było sensu tego dalej ciągnąć - oznajmił.
- Byłeś z nią szczęśliwy?
- Z początku tak ale potem utwierdziłem się w przekonaniu, że w życiu kochałem i będę kochał tylko jedną kobietę - spojrzał w moją stronę.
- Karol, proszę zapomnij o mnie i bądź szczęśliwy - powiedziałam podnosząc się z piachu.
- Lena nigdy o Tobie nie zapomnę, kochałem, kocham i będę kochał tylko Ciebie tak jak to kiedyś Ci obiecałem - złapał mnie za rękę tak abym spojrzała w jego oczy.
- Ale...
- Teraz kiedy wróciłaś, będę o nas walczył, będę walczył o Twoją miłość - przerwał mi a ja wyrwałam swoją dłoń i uciekłam z plaży.


No dobra jak same widzicie już coś zaczyna się dziać. Myślicie, że ponowne spotkanie Leny z Karolem zmieni coś w ich stosunkach? Czekam na Wasze komentarze i opinie. 
Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień!!! 
Klara :*

sobota, 11 października 2014

Rozdział 1

Siedzę razem ze swoją rodzicielką na tarasie mojego rodzinnego domu na jednym z warszawskich osiedli popijając malinową herbatę i napawając się powietrzem, za którym tak tęskniłam przez pięć ostatnich lat spędzonych we Włoszech.
- Córeczko za dwa miesiące ślub a ty nadal nie masz sukni! - denerwuje się moja mama.
- Mamuś zdążę ją jeszcze kupić, spokojnie - wzdycham.
- Ale ty masz wyglądać jak księżniczka, ba ja królowa! Jutro jedziemy do najlepszego salonu z sukniami w Warszawie - postanawia.
- Dobrze mamo, a teraz przepraszam ale trochę się źle czuję, pójdę się położyć - mówię udając się w kierunku swojego pokoju.
Kładę się na łóżku myśląc o tym co wydarzy się już niedługo w moim życiu i jak diametralnie się ono zmieni. Sama nie wiem kiedy zasypiam zmęczona.
- Skarbie obudź się - słyszę cichy szept nad uchem i czuję buziaka na swoim policzku.
- Hej - mówię jeszcze lekko zaspana w kierunku Pawła, który z uśmiechem przygląda się mi leżąc obok - długo tutaj jesteś? Dlaczego mnie wcześniej nie obudziłeś?
- Spałaś tak słodko, że nie mogłem się na Ciebie napatrzeć - stwierdza całując mnie usta - słyszałem, że jutro wybierasz się po suknię - uśmiecha się.
- Tak, mama nie daje mi już o to spokoju - westchnęłam.
- Obie nasze matki zwariowały na punkcie naszego ślubu - stwierdza przewracając oczami.
- Masz rację, a teraz chodźmy na dół - podnosimy się z łóżka i idziemy do salonu gdzie siedzą moi rodzice. Rozmawiamy głównie o zbliżającym się ślubie i o tym gdzie zamieszkamy z Pawłem. Tata stwierdził także, że przepisze na nas swoje udziały w firmie zaraz po ślubie. Po dwóch godzinach żegnam się z narzeczonym, który opuszcza mój dom a ja od razu idę wziąć kąpiel a potem oddaję się krainie snów.
Następnego dnia rano budzę się około 7. Z racji tego, że nie mogę już zasnąć wzięłam na łóżko tableta i zaczęłam przeglądać różne portale informacyjne. Na jednej ze stron zobaczyłam nagłówek   "SKRA po dwóch latach znowu na tronie". Kliknęłam na tytuł i zajęłam się czytaniem. Od dziecka sport był dla mnie jedną z pasji a siatkówka była moją ulubioną dyscypliną. Po skończeniu artykułu ujrzałam zdjęcia a na jednym z nich JEGO. Czułam, że w moich oczach pojawiły się łzy. Stał na nim uśmiechnięty trzymając w rękach puchar Mistrza Polski. Przypomniałam sobie jak to było kiedy byliśmy razem i kiedy na każdym z meczy Kłosa siedziałam w pierwszym rzędzie trzymając z całych sił za niego kciuki. Dostrzegłam, że mimo tych pięciu lat  od naszego ostatniego spotkania nie zmienił się za wiele. Nadal był chudym wielkoludem, którego tak bardzo kochałam. Czułam, że po moich policzkach spłynęło kilka łez. Od razu zamknęłam stronę i odłożyłam iPoda na szafkę. Teraz mam Pawła i nie ma co wracać do tego co było kiedyś - pomyślałam i ocierając łzy poszłam wziąć prysznic, który od razu mnie rozbudził. Następnie wróciłam do siebie i spięłam włosy w kucyka i ubrałam się. Kiedy zeszłam na dół do kuchni mama przyrządzała śniadanie a tata jak co rano biegał po domu szukając papierów. Po śniadaniu ku mojej niechęci razem z mamą i przyszłą teściową pojechałam do centrum w poszukiwaniu odpowiedniej sukni ślubnej. Po kilkudziesięciu minutach byłyśmy już w zdaniem obu pań najlepszym salonie sukien ślubnych w stolicy. Wybrałyśmy a w zasadzie mama z panią Iloną wybrały dwa modele sukien, z którymi powędrowałam do przymierzalni. Kiedy założyłam pierwszą z nich i zobaczyłam w lustrze jak wyglądam uznałam, że ona do mnie nie pasuje. Wyszłam w niej pokazać.
- Wyglądasz w niej ślicznie - zachwycała się mama Pawła a moja rodzicielka dla odmiany stwierdziła tak samo jak ja, że mi nie pasuje. Poszłam ubrać kolejną. Ta o dziwo nawet mi się spodobała ale kiedy pokazałam się w niej moim towarzyszką zgodnie stwierdziły, że jest zbyt mało wystawna i na pewno nie pójdę w niej do ślubu. Trochę poddenerwowana czekałam co wymyślą za chwilę. Ale to co pokazały sprawiło, że kompletnie odechciało mi się zakupów.
- Córeczko w tej będziesz wyglądać jak królowa - stwierdziła moja przyszła teściowa.
- Ilonka ma rację, jeszcze dodamy do niej kapelusz i biżuterię i będzie cudownie - zachwalała mama.
- Nie, nic nie będzie cudownie! - podniosłam głos - to jest mój ślub i to ja wybiorę suknię i dodatki i zrobię to bez waszej pomocy - powiedziałam i wybiegłam z salonu. Musiałam ochłonąć. Postanowiłam, że sama wybiorę się na zakupy i kupię to co będzie mi się podobało. Spacerkiem mijałam co raz to kolejne wystawy sklepów, kiedy przez szybę zobaczyłam przepiękną suknię ślubną. Weszłam do sklepu.
- Dzień dobry - powiedziałam a po chwili zza zaplecza ku mojemu zdziwieniu wyszła Emilia Kłos - Emilka? - nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
- Lenka - podeszła do mnie przytulając - jak ja Cię dawno nie widziałam - uśmiechnęła się.
- No ponad pięć lat - odpowiedziałam - pracujesz tutaj?
- Można tak powiedzieć, jestem właścicielką a zarazem twórczynią tych ubrań - uśmiechnęła się wskazując na swoje projekty.
- To się świetnie składa.
- Potrzebujesz czegoś konkretnego? - zapytała.
- Sukni ślubnej.
- Jejku Lenka gratuluję - uścisnęła mnie - chodź pokażę Ci moje projekty, na pewno coś Ci się spodoba.
Usiadłyśmy na jednej z białych kanap stojących w sklepie a Emilka pokazywała mi swoje szkice.
- Ta jest idealna - powiedziałam biorąc do ręki kartkę ze szkicem sukni.
- W takim razie chodź zrobię wymiary. To kiedy ślub i kto jest tym szczęściarzem - powiedziała mierząc mnie w talii.
- 12 lipca a szczęściarzem jest Paweł, pamiętasz poznałam Was kiedy chodziliśmy do liceum.
- Naprawdę? Kiedyś myślałam, że będę się bawiła na weselu Twoim i Karola - wyznała.
- Ja też tak myślałam, ale widocznie los chciał inaczej - powiedziałam a wtedy drzwi wejściowe butiku się otworzyły.

Mamy jedynkę! Rozdział pozostawiam Wam do oceny :) Widzimy się za tydzień! Pozdrawiam Klara :*

sobota, 4 października 2014

Prolog

Młoda, piękna dziewczyna mająca wszystko czego potrzeba człowiekowi do szczęścia. Kochający rodzice, cudowny narzeczony, który za niewiele ponad dwa miesiące zostanie jej mężem. Wydawać by się mogło, że ma wszystko, ale czy miała i czy była szczęśliwa? Z pozoru tak, ale gdzieś w głębi czuła, że nie pasuje do świata, w którym główne role odgrywali jej rodzice. Od zawsze sterowali jej życiem. Od zawsze oni decydowali za nią. To oni wysłali ją na studia do Włoch po rozstaniu z ukochanym, który jak sami twierdzili nie pasował do ich córki. Oni też namówili na wyjazd do Florencji tego, który niedługo zostanie jej mężem. Od zawsze widzieli u boku Leny syna swoich najlepszych przyjaciół. A czy ona tego chciała? Była zawiedziona i zrozpaczona po zerwaniu z tym, którego kochała najbardziej na świecie, Tym, u którego boku marzyła by stanąć w białej sukni na ślubnym kobiercu. Los jednak spłatał figla im obojgu. On zakochał się bez pamięci w tej, z którą miał być tylko dla głupiego zakładu a ona pokochała go wbrew rodzicom. Kiedy wszystko posypało się na miliony kawałeczków wychodząc na jaw nie potrafiła mu tego wybaczyć. Chciała zapomnieć o Karolu i przestać cierpieć. Wtedy rodzice wysłali ją do słonecznych Włoch a potem pojawił się tam także jej aktualny narzeczony, który zawsze był jej bliski bo znali się przecież od piaskownicy. Z biegiem czasu zbliżyli się do siebie na tyle by spróbować szczęścia razem co całkowicie uszczęśliwiło rodziców obojga. Teraz po skończeniu studiów wracają do Warszawy a za dwa miesiące będą ślubować sobie przed Bogiem miłość do końca życia? Czy los sprawi jednak, że jedno jej spotkanie z byłym ukochanym przywróci uczucia? A może dojdą do wniosku, że nic ich już nie łączy? Co na to jej rodzice i przyszły mąż?


Startujemy! 
Prolog może nie mówi za wiele ale nie jest chyba tajemnicą, że to ta część opowiadania, której najbardziej nie lubię pisać :P Jedyne co mogę obiecać to to, że będzie ciekawie i to już w kolejnym rozdziale zacznie się dziać :) Mam nadzieję, że znajdą się osoby, które będą śledzić tego bloga. 
Zakładka informowani jest do Waszej dyspozycji!
Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień! :*
#GrzesiutrzymamyzaCiebiekciuki