wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 14

Następne dni i tygodnie mijały według schematu dom i nadopiekuńczy Karol. Chłopak od kiedy dowiedział się o tym, że zostaniemy rodzicami całkowicie zgłupiał na punkcie tego, że nie wolno mi się przemęczać. O pracy nie miałam już prawa nawet pomyśleć bo jak twierdził mój ukochany skoro jestem w ciąży to i tak niedługo musiałabym wziąć urlop także na razie chcąc nie chcąc musiałam zrezygnować z szukania sobie zajęcia. Co do dzidziusia to kilka dni temu byłam u lekarza i okazało się, że z naszym maleństwem wszystko jest tak jak powinno i za około miesiąc będziemy mogli poznać płeć dziecka. Wszystko układało się wspaniale, byliśmy z Kłosem naprawdę szczęśliwi a ja czułam się jak w mojej własnej bajce. Dziś umówiłam się z Emi, że wpadnę do niej do Warszawy w odwiedziny dlatego zaraz po śniadniu z Karolem zaczęłam pakować wszystkie potrzebe rzeczy do podróży bo w stolicy miałam zostać trzy dni.
- Skarbie może jednak zmienisz zdanie i zostaniesz w domu - nalegał środkowy przytulając się do moich pleców kiedy malowałam rzęsy.
- Karol proszę Cię, już rozmawialiśmy na ten temat, czyję się dobrze i nic mi się nie stanie a nie mogę cały czas siedzieć w domu bo zwariuję - odpowiedziałam spoglądając w luterko gdzie widniały nasze odbicia.
*
- Obiecaj mi, że jak tylko dojedziesz to od razu do mnie zadzwonisz - mówiłem żegnając się z Lenką na parkingu.
- Obiecuję, że zadzwonię a teraz do zobaczenia - pocałowała mnie w policzek i po chwili odjechała. Nie wiem czemu ale nie chciałem aby Lenka jechała, miałem jakieś dziwne przeczucia ale to pewnie tylko moje wymysły. Ze spakowaną torbą ruszyłem w kierunku Energi na trening. Po 20 miutach spaceru w deszczu dotarłem na halę.
- Siema stary a Tobie spacerku się w taką pogodę zachciało - zaśmiał się Wrona kiedy trochę zmoknięty dotarłem do szatni.
- Lena pojechała do Warszawy a ja chciałem się trochę przejść - powiedziałem witając się z kumplem i całą resztą. Przebrałem się w strój i z resztą drużyny poszedłem na trening, który trwał ponad dwie godziny. Zęczony wróciłem do szatni i od razu poszedłem wziąć prysznic, kiedy wróciłem usłyszałem dzwonek mojego telefonu. To pewnie Lenka od razu pomyślałem i nacisnąłem zieloną słuchawkę nie patrząc na ekran.
- Już dojechałaś skarbie?
- Dzień dobry, ja dzwonię ze szpitala wojewódzkiego w Łodzi czy rozmawiam z panem Karolem Kłosem - usłyszałem głos jakiejś kobiety i od razu zdębiałem.
- Tak to ja, czy coś się stało? - zapytałem poddenerwowany.
- Proszę przyjechać do szpitala pańska narzeczona miała wypadek i właśnie przechodzi operację - usłyszałem a telefon sam wypadł mi z ręki.
- Co się stało? - zapytał Andrzej.
- Lena...miała wypadek - szepnąłem - błagam Cię Endrju porzycz mi auta ja muszę do niej jak najszybciej jechać!
- Nie będziesz prowadził auta w takim stanie, zbieraj manatki i biegiem do samochodu ja z Tobą pojadę - zakomunikował. Po prawie godzinie Wronka zatrzymał auto pod szpitalem a ja od razu pobiegłem do środka nie zwarzając na jego krzyki abym na niego poczekał.
- Przywieziono tu moja narzeczoną, może mi pani powiedzieć co z nią - pytałem w recepcji.
- Jak się nazywa pańska narzeczona?
- Lena Kamińska - odpowiedziałem pielęgniarce.
- Pani Lena jest jeszcze na bloku operacyjny proszę usiąść i czekać aż operacja się zakończy - powiedziała a ja bezradny usiadłem na jednym z krzeseł w korytarzu i schowałem twarz w dłoniach.
- Co z nią - poczułem dłoń przyjaciela na ramieniu.
- Operują na razie nikt nic nie wie - odpowiedziałem ze łazami w oczach. Siedzieliśmy razem w Andrzejem już kolejną godzinę, które niemiołosiernie mi się dłużyły czekając na jakie kolwiek wieści. Umierałem ze strachu o Lenkę i nasze dziecko. Nie wiem co zrobię jeśli coś im się stanie. Po chwili na korytarz wbiegła moja siostra, którą powiadomiłem o tym co się stało a parę minut po niej ku mojemu zdziwieniu rodzice Leny. Emi od razu podbiegła do mnie i mocno przytuliła.
- Co z nią - zapytała pani Kamińska ze łzami w oczach trzymając się swojego męża.
- Nadal ją operują - odpowiedziałem a w tym samym momencie z bloku operacyjnego wyszedł lekarz.
- Doktorze co z Leną - zapytałem od razu podbiegając do niego co zrobili także moi towarzysze.
- Stan pani Kamińskiej był bardzo ciężki ale udało nam się ją uratować i jesteśmy dobrej myśli ale niestety na skutek wypadku pańska narzeczona straciła dziecko, bardzo mi przykro - odpowiedział lekarz a po moich policzkach popłynęły łzy.
- Mogę do niej wejść?
- Na razie proszę czekać pani Lena niedługo zostanie przewiezona do osobnej sali i dopiero wtedy bedzie pan mógł ją zobaczyć - powiedział odchodząc a ja bezradny usiadłem na krześle a po chwili koło mnie usiadła matka mojej narzeczonej.
- Ona była w ciąży? - zapytała cicho szlochając.
- Tak w drugim miesiącu - odpowiedziała jej moja siostra kiedy zaważyła, że ja nie mam siły o tym mówić. Po jakiejś godzinie przyszła pielęgniarka, która powiadomiła nas, że Lenka jest już na sali i za chwilę będziemy mogli ją zobaczyć. Razem z rodzicami dziewczyny poszedłem do sali, w której leżała.
- Proszę jej nie męczyć i niech państwo wchodzą pojedyńczo - zakomunikowała pielęgiarka. Wszedłem pierwszy a państwo Kamińscy zostali za szkalanymi szybami. Podszedłem do jej łóżka i usiadłem na krześle obok. Lena miała zamknięte oczy, była blada, kilka siniaków od razu rzucało się w oczy i miała mnóstwo urządzeń podłączonych, które mierzyły parametry życia. Spoglądając na ukochaną rozpłakałem się na dobre. Czemu akurat nas to musiało spotkać? Akurat wtedy gdy byliśmy szczęśliwi spodziewając się dziecka - zadawałem sobie pytanie trzymając dłoń brunetki, którą co chwilę delikatnie muskałem swoimi ustami. Po kilkunastu minutach całując dziewczynę w czoło opuściłem salę.
- Chcieliśmy Cię za wszystko przeprosić, nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego jak bardzo się kochacie z Leną, mam nadzieję, że kiedyś nam to wybaczycie i jeszcze będziemy szczęśliwą rodziną - powiedział ojciec dziewczyny kiedy wyszedłem z jej sali.
- Mnie nie musicie państwo za nic przepraszać w przeciwieństwie do Lenki nawet nie wiecie jak ona cierpiała za to jak ją potraktowaliście ile musiało upłynąć czasu żeby zaczęła się oswajać z zaistniałą sytuacją - mówiłem w ich kierunku - mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy i, że Lena Wam wybaczy choć na pewno nie będzie jej łatwo się pozbierać teraz kiedy straciliśmy nasze maleństwo - zakończyłem ze łzami w oczach a matka mojej ukochanej tak po prostu podeszła do mnie i przytuliła co całkowicie mnie zaskoczyło.


Jak obiecałam tak jest :) Musiałam trochę skomplikować życie naszym bohaterom bo przecież nie zawsze jest kolorowo. Mam nadzieję, że się podoba. Czekam na opinie :D
Do usłyszenia w sobotę! 
Pozdrawiam, Klara :*

7 komentarzy:

  1. Co ? Karol tak się cieszył. Tak im wszystkim współczuje, ale najważniejsze, że z Leną będzie coraz lepiej. Jestem ciekawa jak będzie teraz wyglądało ich życie...
    Nie mogę się doczekać kolejnego !!!

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wierze... :( a już było tak cudownie. Kurcze, oby teraz było już tylko lepiej. Zaskoczyła mnie reakcja rodziców Leny. Dobrze, że zrozumieli swój błąd. W sumie to nie wiem jakbym się zachowała na jej miejscu. Wybaczyłabym a może nadal byłabym smutna i zła jednocześnie? Nie wiem. Czekam na następny rozdział. zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku :o
    Tego to ja bym się nigdy nie spodziewała. Mam nadzieję, że wszystko z Lenką będzie w porządku. Szkoda, że stracili maleństwo. Byli przecież tacy szczęśliwi. Jestem pewna, że Kłos jeszcze zostanie ojcem. Najważniejsze by ona się nie załamała.
    Dobrze, że chociaż jej rodzice zrozumieli swój błąd. Późno, ale zrozumieli. Wydaje mi się, że Lence trudno będzie im wybaczyć.
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie tego się nie spodziewam,a tak się cieszyli na to dziecko.Teraz rodzice Leny zrozumieli że źle postąpili tylko teraz czy Lena im wybaczy.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu przeczucia Karola musiały się spełnić. Musiało stać się coś złego aby rodzice Leny zrozumieli swój błąd. Mam nadzieje, że teraz już będzie tylko Lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę.. Szkoda ,że nie będą mieć dzidziusia ,ale ważne ,że z Leną jest okej. Dobrze ,że rodzice Leny zrozumieli swój błąd ,ale czy ona im to wybaczy.
    Do następnego.
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji :o Dlaczego stracili dziecko :( Kłos dobrze wygranął rodzicom Leny. Czekam na kolejny. Paula :D

    OdpowiedzUsuń